Pogoda jest dobra na wszystko

W dobie konfliktów politycznych, które przenoszą się cichaczem pod dach mojego domu, postanowiłam się odseparować. Najpiękniejszy tydzień życia: bez telewizora, z ograniczonym dostępem do internetu, z elektroniczną książką zamiast smartfona, tego źródła irytujących informacji o tym, kto się z kim pokłócił, o co i dlaczego.
Zaczynam się opiekować domowymi pupilami. Na trzydziestu metrach kwadratowych ciężko o psa czy kota. Godzę się więc z muszkami mieszkającymi w ziołach rosnących na parapecie. Czasem tylko jakąś zabijam, ale jedynie kiedy narusza moją przestrzeń osobistą lub zaczyna latać po ekranie laptopa. Zaczynam chodzić na spacery i obserwować wiewiórki, które potrafią poprawić humor każdemu, nawet jeśli jest bezpośrednio po transmisji z obrad sejmu.
Powoli walczę z chęcią skazania na ciężkie tortury ludzi mówiących o polityce, chociaż czasem jeszcze wygrywa we mnie chęć pozbawienia ich możliwości mówienia – na przykład przez poczęstowanie ich kilkoma wybitnie klejącymi krówkami. Wącham kwiatki. Pod moim blokiem kwitną wiśnie, więc i tak wącham, nawet kiedy akurat nie mam na to ochoty.
Zaszywam się pod kołdrą z Douglasem Adamsem i przy dobrej herbacie nadrabiam czytelnicze braki z czasów, kiedy polityka była dla mnie czymś bardzo odległym i często abstrakcyjnym. Czytam o prezydentach galaktyki, którzy byli przekonani, że mają rzeczywistą władzę, w czasie kiedy całym znanym im światem rządził ktoś zupełnie inny. I postanawiam jednak zmienić książkę na mniej polityczną.
I myślę. Bardzo dużo myślę. Przede wszystkim o tym, jak powiedzieć wszystkim konfliktowym, kłócącym się znajomym, żeby odpuścili. Bo przecież nie warto. Bo pogoda piękna, bo śpiew ptaków. Bo brzozy pięknie się zielenią. I wcale nie wyglądają na pancerne. Nie lubię polskiej polityki właśnie za tę zdolność wchodzenia z buciorami do domów, siadania przy stole i wszczynania awantur. Za wywoływanie skrajnych emocji i wmawianie, że jest tylko jeden właściwy sposób pojmowania rzeczywistości. Za brak zgody na odrębność światopoglądową. Szczególnie z jednej strony sceny.
Naprawdę mam dość słuchania przy każdym rodzinnym spotkaniu o kolejnej awanturze w sejmie. Nawet jeśli dotyczyła głosowania na dwie, trzy, czy cztery ręce jakiejś posłanki. Nie podoba mi się, że ktoś chce zarządzać damskimi macicami przy poklasku prezesa obecnie rządzącej partii. Nie podoba mi się, że w XXI wieku w europejskim kraju wciąż istnieją ludzie przekonani, że mają monopol na rację. Nie podoba mi się cała masa wypowiedzi czołowych polityków wszystkich obecnych w parlamencie ugrupowań. Sami politycy też w gruncie rzeczy mi się nie podobają, bo jacyś tacy brzydcy, kłótliwi i przeważnie gburowaci.
Tylko czy naprawdę trzeba się o te wszystkie rzeczy kłócić przy niedzielnym kotlecie? Nawet jeśli jest kupiony z pierwszej wypłaty 500+? To ja już chyba wolę te „polityczne” książki… W nich przynajmniej na końcu wszystko dobrze się układa.
I wiewiórki. Muszę wybrać się na spacer i pooglądać wiewiórki.

Anna Mucha

One thought on “Pogoda jest dobra na wszystko

  • 25 października 2016 at 09:54
    Permalink

    Gdzie tu konsekwencja myśli???Niby nie interesuje Panią polityka,a o polityce Pani non stop pisze…
    I ma pani jasno wyrażony pogląd,wszystko co PiS jest złe,wszystko co antyPiS wspaniałe…
    Nie wiem jaką Pani ma rodzinę,ale chyba wyjątkowo nietypową,bo u mnie wszyscy
    narzekają na Prezesa i Antoniego Macierewicza,w takiej rodzinie głowę daje…swoje emocje
    wyrzucałaby Pani z prędkością światła przy oklaskach podobnie myślących…byle dokopać
    Prezesowi bo to takie cool i trendy od 27 lat…
    Prawda???
    Pozdrawiam sympatyk Prawa i Sprawiedliwości

Comments are closed.