A mógł zabić

Jest taki stary dowcip. Kronika filmowa pokazuje dobrego wujka Stalina. Podbiega do niego dziecko i woła „Wujku daj cukierka!”. A Stalin na to: „Spier…laj”. Na koniec podpis; „A mógł zabić”.

Przedwczoraj Jarosław Kaczyński powiedział, że są pomysły, żeby ze środkami w OFE coś zrobić. Następnie skrytykował ministra Szałamachę, że mu słabo idzie uszczelnianie systemu podatkowego. Nic dziwnego – PiS cały kit zużył na wciskanie go wyborcom podczas kampanii. To i minister Szałamacha nie ma systemu czym uszczelniać, szczególnie, że normę Prezes wyznaczył mu taką, że i Stachanow by nie podołał. Widać pieniądze się kończą (co wielu zapowiadało), zaś przeświadczenie dominacji woli nad rzeczywistością pryska nad pustym portfelem. Zatem pieniądze w OFE wydają się miodkiem tylko czekającym, by się nimi zaopiekował ktoś o wiadomej wielkości rozumku.

Z grubsza wyglądało to na wyrok śmierci dla naszego rynku kapitałowego. Ale jeszcze przed otwarciem rynku kapitałowego delfin i wicepremier (tytulatura w kolejności ważności) Morawiecki spotkał się z inwestorami. Chciał przekazać więcej informacji, zanim na giełdzie pojawią się spadki, które zawstydziłyby Brexit. Podejrzewam, że w głowie wielu uczestników rynku zaświtało pytanie: czy jest w ogóle sens ją otwierać. Jednak Morawiecki oznajmił, że PiS ze środków OFE znacjonalizuje tylko około 30 miliardów – reszta zostanie w formie akcji na bliżej niesprecyzowanych kontach funduszu państwowego. Ufff – a mógł zabić. Giełda jeszcze jakiś czas pociągnie.

Pozostaje pytanie – jaki czas. Z mitycznego uszczelniania da się uzyskać co najwyżej kilka miliardów. Podatku od handlu nie ma. Podatek bankowy płaci mało kto. Za to popularność 500+ przerosła oczekiwania. A jak doliczymy czekające w kolejce Mieszkanie+ czy obniżenie wieku emerytalnego to widać, że pieniądze się mogą bardzo szybko skończyć. Zaś zawirowania na rynkach powodują, że pożyczać coraz trudniej i drożej – zwłaszcza kiedy agencje grożą obniżkami ratingów. Dlatego do słów Mateusza Morawieckiego bym się za mocno nie przywiązywał – ich wiarygodność porównałbym do słów Prezesa zapewniającego, że Macierewicz nie będzie szefem MON.

Oczywiście problemem dla rządzących jest fakt, że czysta nacjonalizacja gotówki nic nie da. Sprzedaż zaś doprowadzi do takich spadków, że wartość akcji spadnie z ponad 100 mld (które wystarczyłyby może by i dociągnąć do następnych wyborów) do… No właśnie – nikt nie wie, jak nisko. No i wtedy przyjdzie odpowiadać na trudne pytania: dlaczego sprzedaje się za bezcen majątek narodowy. Więc zgryz jest spory. A póki nie ma pomysłu, jak opędzlować ten garnek miodu – to trzeba pszczoły uspokajać. I dlatego na GPW posłano Morawieckiego. Inaczej wartość akcji może spać już teraz.

Tomasz Kasprowicz