Bartłomiej Piotrowski – KOD nie umarł, co więcej ma się coraz lepiej

Daniel Passent na swoim blogu napisał:
“Wydawało się, że KOD umarł śmiercią naturalną, do której walnie przyczynił się jego założyciel. Tymczasem „kodziarze” dali o sobie znać pomysłową i brawurową akcją ubrania (lub przybrania) kilkudziesięciu pomników w całym kraju koszulką (kamizelką) z plakatem Luki Rayskiego „Konstytucja. Jędrek”. Akcję przeprowadzono jednej nocy i ma być podobno kontynuowana.”

Uśmiałem się. W tej Warszawie, to Panie Danielu, Wam się co chwila coś wydaje. KOD nie umarł, co więcej ma się coraz lepiej, nawet wtedy, kiedy o nim nie piszą. Ja, Panie Danielu, jestem szczęściarzem, bo mam ten zaszczyt być w centrum Kodowych wydarzeń. Mogę uczestniczyć w realizowaniu takich akcji, jak ta z koszulkami na pomnikach. Mogę obserwować, jak sprawnie działają nasze kanały komunikacji. Mogę mieć pewność, że w każdym z województw jest ktoś, kto odbierze telefon o trzeciej nad ranem “bo z KODu”. Panie Danielu, jakby Pan chciał, żeby jutro w stu miejscach w Polsce pojawił się napis “Daniel”, nie ma problemu. Zbudowaliśmy cholernie trwałą strukturę, opartą o wspaniałych ludzi, od Szczecina po Zakopane. I codziennie coś robimy, spotykamy się, zapraszamy na spotkania autorytety, z którymi dyskutujemy, organizujemy pomoc prawną, etc, etc. Czy Pan wie, Panie Danielu, że taka manifestacja pod sądem wymaga kilku godzin pracy kilkudziesięciu ludzi? Agregat prądu, transport nagłośnienia, zgłoszenie zgromadzenia, przygotowanie scenariusza, opłacenie praw autorskich za muzykę i jeszcze parenaście takich tam. A potem albo się uda albo nie. I tak dzień w dzień.
Fakt, koszulki się udały. Z setek codziennych aktywności akurat koszulki siadły medialnie. Bardzo się z tego cieszę, szczególnie, że dzięki temu zauważył Pan, Panie Danielu, że KOD nie umarł.
Panie Danielu, KOD ma się dobrze. To 9 tysięcy wspaniałych ludzi, którzy codziennie robią wielkie rzeczy. Daleko mu do śmierci.
Zdjęcie nie ma związku. Akurat taki mam widok z okna.

foto: Autor