4 czerwca – święto WARTE świętowania (by MagNu)

Polska po tamtym czerwcu jest innym krajem, inną cywilizacją. To tak symboliczny dzień, że powinien zostać świętem narodowym celebrowanym porównywalnie do 4 lipca w USA.

Polacy przez dekady szczuci socjalistyczno-komunistyczną demagogią, zastraszani, wychowywani w przekonaniu, że władza wie lepiej, że Wielki Brat zza wschodu, że Służba Bezpieczeństwa, że Obywatel to ktoś kogo się poucza i strofuje i że ów Obywatel myśleć samodzielnie nie potrafi (nie powinien) to Ci Polacy, jak tylko dostali minimalną szansę na zmianę ustroju to wykorzystali ją całkowicie i bez wahania.

Po wyborach ’89 posypały się stanowiska, funkcje, dymisje następowały za dymisjami, aż w  końcu rozwiązała się jedyna, słuszna partia PRL-u czyli Polska Zjednoczona Partia Robotnicza.

4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm i zaczęła się wielka społeczna nauka życia w demokracji, która trwa do dziś. Oczywiście, nastąpiły okresy wypaczeń, afer, skandali, patologii ale tak wygląda budowanie demokracji na każdej szerokości geograficznej. Tak jak po każdej rewolucji, po okresie euforii i karnawału następują rozliczenia, żale i żenujące historie tak i z naszą transformacją było, jest i będzie. Tyle, że przez całe lata wspieraliśmy się na w miarę stabilnym fundamencie podziału władzy i kompetencji – sądy, parlament i władza wykonawcza i do tego niezależne media.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że Polska się nie zmieniła na lepsze. Nie dość, że się zmieniła to przeszła w inny wymiar cywilizacyjny czy lepszy czy gorszy to już od nas zależy jak wykorzystujemy szanse i możliwości ale faktem jest, że ten mityczny „zachód” nie powoduje w nas już kompleksów niższości.

Rafał A. Ziemkiewicz, którego prywatnie nie cenię ale jest wyrazicielem pewnej, aktualnie trzymającej władzę opcji politycznej pisze w jednym ze swoich felietonów: „Pojawił się w kręgach establishmentu i bardzo promowany jest pomysł, żeby dzień 4 czerwca − rocznicę tzw. kontraktowych wyborów z roku 1989 − uczynić świętem narodowym. Oficjalne uzasadnienie jest takie, że potrzebujemy święta „radosnego”, bo poza tym „obchodzimy same rocznice klęsk”.

Zgadza się, obchodzimy w większości rocznice spektakularnych klęsk – porównajmy obchody rocznicy powstania warszawskiego (z całym szacunkiem) vs powstanie wielkopolskie czy śląskie. Te dwa ostatnie wygrane.

Tak. Jako Obywatel chcę nareszcie radosnego święta narodowego bo nie widzę w radości niczego złego. Co więcej nie widzę niczego złego w radości wynikającej z sukcesu odniesionego przez moich przodków, przez moich rodaków i pójdę jeszcze dalej – w ogóle nie widzę niczego złego w odnoszeniu sukcesów.

Tak, 4 czerwca powinien zostać ustanowiony świętem narodowym i kiedyś nim będzie.

MagNu

foto:MagNu