Polityka, czyli mleko-niemleko

Dziś rano przeczytałem tekst na grupie “Komitet Obrony Demokracji”. Oczywiście – chodzi o KOD. Autor namawia do refleksji. Dobra myśl – tego nigdy za wiele. No to włączamy tryb “refleksja”!

Pyta Autor (pisownia oryginalna):
“CZY POLITYCY byli, obecni i aplikujący mogą UKRAŚĆ NAM KOD?”

Wytłuszczone pojęcia – POLITYCY, UKRAŚĆ i KOD – definiują precyzyjnie, co autor nam za chwilę powie. I, jako żywo, nie mylimy się, Autor mówi nam, że – zrezygnuję z wersalików, bo nie lubię tego środka artystycznego – tak, politycy mogą ukraść nam KOD.

Porozmawiajmy chwilę o podmiocie tego zdania. Kto to jest polityk? Andrzej Duda, Beata Szydło, Jarosław Kaczyński są politykami. Podobnie – Donald Tusk i Grzegorz Schetyna. Bronisław Komorowski? Nie do końca wiadomo, ale na pewno był. Oczywiście – nie będziemy definiować pojęcia “polityk”, wyliczając po kolei wszystkie znane nazwiska, choć to bardzo uprościłoby rozważania. Gdyby było możliwe.

Kim, zatem, jest polityk? Słowo “polityka” ma korzenie w starożytnej Grecji, gdzie mianem “polis” określano miasta-państwa, takie jak Ateny, Teby, czy Sparta. Drugie greckie słowo-fundament to “poly”. Oznacza ono wielość i różnorodność. Grecy rozumieli politykę jako sztukę rządzenia, której celem miało być dobro wspólne, zaś politykiem stawał się ten Ateńczyk, czy Lacedemończyk który wspólnie z innymi, różnymi drogami, na rzecz tego dobra działał. I to jest chyba najlepsza definicja: polityka to wspólne działanie na rzecz wspólnego dobra, zaś politykiem jest ten, kto razem z innymi działa, służąc jakiemuś ogółowi. Banały? Nie sądzę. Zapytajcie znajomych, jak oni definiują politykę i polityków. Nie musicie pytać? Wierzę.

Kto zatem jest politykiem? Sądzę, że jest nim każdy, kto wyjdzie z domu, żeby coś zrobić razem z innymi i dla innych. Zasięg tej działalności nie ma znaczenia. Równie dobra jest praca na rzecz wspólnoty mieszkaniowej, co posłowanie do Sejmu – w tej sprawie nie mam żadnych wątpliwości. Polityk oczywiście może działać zgodnie z prawem, lub je łamać, czynić dobro, ale także zło, postępować uczciwie, lub nie – ale to już kwestia indywidualnej oceny. Definicja nie ma tu nic do rzeczy. Ktoś może powiedzieć, że to, co było w starożytnej Grecji, dzisiaj już nie istnieje, zatem i definicja – excusez – o kant … stołu potłuc. Chyba jednak nie. Wszystkie ustroje polityczne w historii były – w mniejszym lub większym stopniu – oparte o zasadę działania na rzecz dobra wspólnego. To jest fundament homeostazy społecznej, bez której społeczeństwa i państwa oparte na ludożerstwie i wzajemnym wyniszczaniu po prostu giną. Czy to wspólnota plemienna, czy system niewolniczy, feudalne królestwo, czy demokratyczna republika – wzorzec działania wspólnego prowadzi do rozwoju, zaś jego zanik – do katastrofy.

To co z tym KOD-em, Przyjaciele? KOD a polityka. Czy KOD jest polityczny, czy wręcz przeciwnie? Biorąc pod uwagę definicję sformułowaną powyżej, odpowiedź na to pytanie jest prosta – tak, Komitet Obrony Demokracji, deklarując swoje cele w par. 6 Statutu, określa się jednoznacznie, choć nie dosłownie, jako organizacja polityczna. Podobnie jak rozmaite partie polityczne, związki zawodowe i twórcze oraz inne towarzystwa i stowarzyszenia. Niestety, nie ma ucieczki od polityki. No, chyba, że do eremu, ale gdzie dzisiaj znaleźć taką puszczę, gdzie człowiek mógłby się sam wyżywić, odziać i sprawić sobie jakiś dach nad głową? Nie, prawie nie ma gdzie uciec. Pozostają tylko fałszywe teorie o apolityczności, oparte o językowe oszustwa.

Rzecz jasna – w państwie demokracji wolnościowej (żeby uniknąć przeklętego słowa “liberalnej”) obywatel nie ma obowiązku uczestniczenia w życiu zbiorowości. Nie musi – co do zasady – należeć do żadnych organizacji, ani brać udziału w żadnych wspólnotowych obrzędach, na przykład w wyborach. Owszem – musi wypełniać obowiązki nałożone nań przez prawo, o ile nie chce zostać ukaranym przez państwo, ale to temat na osobną dyskusję.

No to wreszcie spróbujmy odpowiedzieć Autorowi wspomnianego na wstępie wpisu na jego pytanie – czy politycy mogą ukraść nam KOD?

No pewnie, że mogą! Tylko po co mieli by go kraść, skoro już go mają? To znaczy, my, członkowie KOD, mamy go. To po co nam go jeszcze kraść? Samym sobie?

W dalszej części wpisu Autor głównie dzieli się z nami swoimi obawami. Między innymi:

  • lęka się manipulacji statutem, który ponoć jest wprost zapożyczony od partii politycznej (której? nie wiadomo),
  • obawia się, że grupa kilkunastu osób, jak rozumiem – delegatów na Zjazd Krajowy – zagra przeciwko obecnemu liderowi (czyli Mateuszowi Kijowskiemu, jak mniemam),
  • przeciwstawia demokrację, z którą kojarzy się KOD, polityce, która – jak rozumiem – jest tej demokracji największym wrogiem,
  • ostrzega przed farbowanymi lisami, którzy z naszych pleców i ramion będą skakać na trampolinę, ostatecznie wynoszącą ich do władzy,
  • KOD widzi jako wartość samą w sobie i uważa, że wszyscy tak powinniśmy.

A ja widzę coś innego. Niech mi Autor wybaczy, to nie tylko pod jego adresem ta uwaga, ale ja mam wrażenie, że według wielu osób demokratyczne państwo nam słabo wyszło dlatego, że Wielką Ideę zastąpiła Wielka Polityka i Mamona. Radą na tę degrengoladę ma być działanie całkowicie niepolityczne. Żadne tam Partie, Stowarzyszenia, Statuty, Zarządy. Tylko My! Uczciwi, jeden w drugiego, prości Obywatele. I nic więcej Nam nie trzeba, żadnych Koordynatorów, Adminów i tym podobnych Polityków. Niebo gwiaździste nad Nami, prawo moralne w Nas! Wszystko, co ponad to, od Złego jest.

Świetnie! Ale mnie się to kojarzy z takim “mlekiem”, którego kiedyś gdzieś skosztowałem. Robi się go z czystej wody, do której nalewa się certyfikowanej emulsji E-coś-tam-coś-tam, która nie zawiera żadnych substancji roślinnych, ani tym bardziej zwierzęcych, żadnych tłuszczów, ani białek, ani niczego, co mogłoby człowiekowi zaszkodzić, albo się zepsuć. Do tego mlecznobiałego płynu jeszcze dolewa się aromat i smak doskonale identyczny z naturalnymi, otrzymując atłasowy, orzeźwiający napój. Podobno pili to jacyś polarnicy, czy astronauci. Ja nie mogłem. Pies znajomych też nie.

Autor namawia do refleksji, ja też. Dodatkowo proponuję włączyć filtr o nazwie “Nie lękajcie się!” 🙂

Michał Całka